Urodził się w miejscowości Zuzela nad Bugiem na pograniczu Podlasia i Mazowsza, jako drugie dziecko w wielodzietnej rodzinie Stanisława i Julianny Wyszyńskich. Urodziłem się na styku Podlasia z Mazowszem. Pamiętam do dziś dnia ludzi prostych, których obserwowałem jako chłopiec. Zdumiewająca była ich spokojna, ufna wiara. Tego nie można nazwać żadną miarą niewiedzą religijną, bo z tym się łączy patrzenie w głąb, niemal jakieś mistyczne obcowanie. Ci ludzie widzą to, w co wierzą.
Nadchodząca beatyfikacja może być o tyle szansą dla Kościoła w jego trudnej, kryzysowej sytuacji, o ile dostrzeżemy, że wyjście z kryzysu nie dokona się tylko o naszych siłach. Jeżeli nie zaufamy Panu Bogu tak, jak oni; jeżeli – jako chrześcijanie, katolicy i cały Kościół – nie będziemy zwracać się do Pana Boga w modlitwie; jeżeli zamiast pokory będziemy mieć tylko przekonanie, że dzieło zmiany, wyjścia z kryzysu i nawrócenia dokona się naszymi rękami – to wtedy to wydarzenie będzie krótkotrwałym wzlotem. Musimy też uwierzyć słowom Jezusa: „Beze Mnie nic uczynić nie możecie”. Beatyfikacja przypomina nam także o tym.
Matka Czacka i kardynał Wyszyński nie zostali świętymi dlatego, że „zawzięli” się w życiu, chcąc za wszelką cenę realizować dobro i przełamując siebie, ale dlatego, że odpowiadali na dar Boży, który został im dany. Ich beatyfikację powinniśmy więc potraktować także jako okazję do odkrycia, czym my zostaliśmy obdarowani oraz jakie jest nasze powołanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz